Uwaga!

Kursor stworzono na profilki.pl

środa, 27 maja 2015

Od Diany cd Amigo

Bardzo radowało mnie reakcja samca na ciąże. Od razu już widziałam w nim wspaniałego partnera i troskliwego ojca... idealny dla moich szczeniąt. Przytuliłam się do niego, czułam jego serce które radośnie biło. Sama byłam uśmiechnięta do czasu aż na łapie samca zauważyłam ślady walki z watahą...były to blizny które szybko nie znikną nawet za futrem. Od razu mi sie wrzystko przypomniało. Zapewne rodzina która mnie szuka a to byli tylko zwiadowcy. Jak zjawią się wojownicy będzie ciężko a jak Elita watahy to jeszcze gorzej... Na pewno będę chcieli zabić Amigo... Mnie może ocalą.. no chyba że dowiedzą się o ciąży i że są to jego szczeniaki. Na razie nie było ich przez parę dni... Więc na chwile odpuścili.. ale wrócą. Przez te zamyślenia nie zauważyłam że spuściłam głowę i byłam zasmucona. Amigo szybko to zauważył i podniósł lekko mój pyszczek.
-Nie martw się.. damy rade - pocieszał spokojnie i słodko.
-Wiem że damy... ale na jak długo... Zapewne wrócą, a w tym stanie jestem słabsza i nie mogę sie postawić... - usiadłam.
-Będę cię chronił... - szturchnął mnie noskiem. Uśmiechnęłam się.
-Dziękuje... ale co jak ciebie zabiją... w końcu to wilki... Wielkie potężne bestie obdarzone kłami jak u Drakuli... Jeden błąd... i wbiją ci sie w krtań.... Co wtedy... Za duże ryzyko.... - szepnęłam.
-Czyli? co chcesz zrobić? - spytał lekko zmartwiony.
-Zapewne będę musiała walczyć z alfą... - oznajmiłam.
-A kto jest alfą? Nie przypadkiem twoi rodzice? No przyszywani.... - stęknął.
-Byli Alfami... ale wyczułam że zwiadowcy mieli rozkazy od mojego byłego... A skoro od niego dostali rozkaz to zapewne jest albo alfą albo przywódcą sił wojskowych... a to bardzo prawdopodobne... nie da mi spokoju puki nie stanę z nim oko w oko... - wytłumaczyłam z zamkniętymi oczami.
-Będe cię wspierał... - dodał.
-Nie... Musze to zrobić sama... To moja walka.. nie twoja. - podniosłam się po czym weszłam do jaskini, położyłam się. Samiec podszedł i położył obok przytulając jedną łapą. Ja leżałam w połowie na boku a pysk na łapach.
-Nie zostawię cię przecież samą... - dodał dumnie i stanowczo.
-Amigo... - podniosłam głowę i spojrzałam na niego - ja cie rozumiem... Możesz mnie wspierać ale to ja muszę go pokonać... sama. Dam sobie rade...To musiało kiedyś nadejść... - liznęłam go w policzek.
Amigo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz